Aktualności
O nas
Czytelnia
Poradniki
Konkursy
Linki
Zaloguj się:
login:
hasło:

Nasi Artyści
Joanna Piaskowska




Małgorzata Wrochna




Alicja Pluta




Waleria Korsak-Rabś




Ewa Giczkowska




Adam Rymaszewski




Magdalena Lewandowska




Zdzisław Kruszyński




Julita Jaśkiewicz-Macek




 więcej...

Dołącz do nas!

prawa autorskie - mapa witryny
 




Piękno, sztuka, sacrum

I. Pojęcie piękna w sztuce

Kryzys sztuki

Stwierdzenie, że sztuka XX wieku doświadczyła głębokiego kryzysu, nie jest odkrywcze. Opinię taką powtarza się często i widać wyraĽnie, że kryzys ten rzutuje na sztukę XXI wieku. Łączy się on z degradacją pojęcia piękna, które przez wieki stanowiło istotę sztuki i nadawało jej sens, mimo że w każdej epoce postrzegane było nieco odmiennie.

Pojęcie piękna w starożytności

Starożytni nie nadawali sztukom plastycznym tak wysokiej rangi, jaką przyznaje się im dzisiaj. W ich opinii piękno w sztukach plastycznych zawierało się w naśladowaniu natury, w umiejętności odwzorowania jej doskonałości. Cenili więc malarstwo i rzeĽbę na równi z rzemiosłem i choć podziwiali umiejętności artystów, kunszt, staranność wykonania, jednak natchnienie i twórczą wyobraĽnię dostrzegali jedynie w poezji. złoty podział

Istoty piękna wizualnego dopatrywali się w uchwyceniu właściwych proporcji. Wykształconym Grekom nie obca była geometria. Dostrzegając wewnętrzne piękno tej nauki, w naturalny sposób starali się podporządkować jej sztuki plastyczne. Mało kto wie, że Pitagoras ceniony był nie za swoje słynne twierdzenie, obecne w szkolnych podręcznikach, ale za to, że dokonał złotego podziału odcinka.

Złoty podział

gwiazda pitagorejska

Dla starożytnych Greków idea piękna doskonałego, boskich proporcji tkwiła właśnie w złotym podziale. Budowano świątynie, w których proporcje np. wysokości do szerokości kolumnad, szerokości do długości pomieszczeń wyrażały się w złotych proporcjach. Złoty podział oznacza, że stosunek długości krótszego odcinka do dłuższego równy jest stosunkowi dłuższego odcinka do całości. Proporcje te istotnie wydają się być bardzo harmonijne, ale zapewne powodzenie tej idei było też wynikiem trudności, jakie napotkali starożytni usiłując dokonać konstrukcyjnego podziału, za pomocą cyrkla i linijki. Nie można tego uzyskać korzystając jedynie z twierdzenia Talesa, pozwalającego wyznaczać odcinki o określonych proporcjach. Złoty podział wyraża się bowiem liczbą niewymierną i dopiero twierdzenie Pitagorasa umożliwiło odpowiednią konstrukcję.

ślimak Trudno dziwić się Grekom, że zachwycali się pięknem liczby, jeżeli pozwala ona na skonstruowanie gwiazdy pitagorejskiej, w której proporcje wszystkich odpowiednich odcinków wyrażają się złotym podziałem. Dostrzeżono też, że w przyrodzie wiele organizmów zbudowanych jest z zachowaniem złotych proporcji – przestrzegają ich gałęzie roślin wyrastając z pnia, ślimak budując swoją muszlę. złoty podział człowieka

Podziwianie piękna geometrycznych konstrukcji wpływało na nieustanne dążenie do doskonałości w sztuce. Stąd idealizowanie postaci ludzkich w rzeĽbie i poszukiwanie odpowiednich proporcji ciała ludzkiego. Nawet jeżeli nie były one złote, ale przedstawiały się w liczbach naturalnych, to wyrażały harmonię.

Jakże odmienne wydają się nam posągi rzymskie – realistyczne, naturalne, portrety konkretnych żyjących osób, które świadome swojej godności nie pragnęły być upiększane przez artystę. W Rzymie zmieniło się pojęcie piękna – nie było jego celem przedstawianie ideału, natomiast pozostało pragnienie naśladowania natury. Dla artysty jednak nie było możliwe odejście od poszukiwania właściwych proporcji. Piękno, wyrażające się w naśladowaniu natury, która w pojęciu starożytnych była doskonałością, wymagało zachowaniu proporcji przez nią narzuconych. Idea ta trwała nie tylko w starożytności, ale powracała w kolejnych epokach i przetrwała niemal do naszych czasów.

W starożytności natomiast nigdy nie była kwestionowana sama istota piękna. Wraz z prawdą i dobrem stanowiło ono podstawę oceniania wszelkich innych wartości.

Piękno w czasach wczesnego chrześcijaństwa

Początkowo Chrześcijanie nieufnie odnosili się od sztuk plastycznych i do dzisiejszych czasów przetrwało bardzo niewiele zabytków z pierwszych wieków. Składało się na to wiele czynników.

W czasach Cesarstwa Rzymskiego, kiedy prześladowania zmuszały Chrześcijan do ukrywania się, nie było możliwe budowanie świątyń i ozdabianie ich. Wierni gromadzący się na modlitwie w domach prywatnych narażeni byli na prześladowania, nie mogli więc poprzez umieszczanie w nich obrazów i rzeĽb sakralnych zwiększać ryzyka.

Ponadto początkowo wydawało się że, starotestamentowe zakazy przedstawień podobizn ludzi i przede wszystkim Boga odnoszą się również do chrześcijaństwa. Przekonanie, że wcielenie Słowa Bożego uprawnia nas do przedstawiania Chrystusa na obrazach nie było akceptowane przez wszystkich i musiały upłynąć wieki zanim ukształtowała się właściwa teologia ikony.

Chrześcijanie otoczeni byli przez pogan, którzy rozbudowaną plejadę bóstw otaczali czcią poprzez tworzenie niezliczonej ilości rzeĽb i posągów. Niechęć do pogaństwa ludzi wyznających wiarę w jedynego Boga musiała więc rzutować na ich postawę wobec sztuki.

Nieufnie traktowano nawet samą istotę piękna - piękno materialne, cielesne mogło służyć dobru, ale mogło też zwodzić na manowce i skłaniać do złego. Uznawano niezaprzeczalną wartość piękna duchowego, którego Ľródłem jest czystość serca. Wielokrotnie i na różne sposoby podkreślano odniesienie piękna do Boga – świat jest piękny ponieważ jest Jego dziełem, a On sam jest początkiem wszelkiego piękna.

W sztuce chrześcijańskiej ostatecznie zwyciężyło pojęcie piękna, jako wartości podstawowej, które wraz z dobrem i prawdą tworzy nierozerwalną całość. Ukształtowanie się teologii ikony spowodowało nawet pewne „dowartościowanie” piękna w sztukach plastycznych. Poprzez nie bowiem człowiek mógł podziwiać i kontemplować Boga. Fizyczne piękno ikony zobrazować miało piękno duchowe – głębokie i niedostępne dla oczu. Obraz opowiada o Bogu, który jest początkiem i sensem wszelkich wartości. Dlatego tematem niemal wszystkich dzieł sztuki tego okresu są przedstawienia Chrystusa, świętych oraz sceny biblijne.

Niewystarczająca okazała się jednak teoria, że piękno w sztukach plastycznych tkwi w harmonii i prawidłowych proporcjach. Zaakceptowano opinię neoplatończyka Plotyna, że piękne jest również światło samo w sobie. Blask złota i światło gwiazd zachwycają nas, choć nie można dostrzec tutaj proporcji. Teoria ta została rozwinięta przez Pseudo – Dionizego Areopagitę i rzutowała na twórczość artystów średniowiecza. Świetlistość, blask ikon związane zarówno z zastosowaniem złoceń, jak i z przyjętą techniką nakładania wielu warstw malarskich wskazywały na świętość i odniesienie do Boga, który sam jest Światłością.

Piękno w czasach nowożytnych

Poprzez wieki nie było nigdy kwestionowane dążenie sztuk plastycznych do ukazania piękna. „Służba muzom powinna prowadzić do kochania piękna.” To twierdzenie Platona wydawało się zawsze oczywistością. Dyskutowano jedynie nad definicją piękna i każda epoka wypowiadała się na ten temat nieco inaczej. Przypomnijmy niektóre tezy teorii sztuki minionych wieków, pomijając jednak ścisłą chronologię.

Najbardziej trwałą okazała się teoria starożytności, w której piękno polega na właściwych proporcjach, wzajemnym układzie części i harmonii. Powracano do niej wielokrotnie, choć każda epoka interpretowała ją nieco inaczej. Dostrzegano jednak, że piękno to również subtelność, delikatność, wdzięk. Twierdzono, że podstawą piękna jest umiar i prostota.

Rozmaicie odnoszono się do użyteczności piękna – w jednych epokach przyjmowano, podobnie jak w starożytności, odpowiedniość i użyteczność są niezbędne, aby przedmiot mógł być uznany za piękny. W innych wprost przeciwnie – głoszono, że jedynie to co pozbawione jest wszelkich cech użyteczności może być piękne.

W jednych epokach niepodważalną ideą było piękno przedstawienia plastycznego w zgodzie z rzeczywistością, naśladowanie natury. Wysoko ceniono umiejętność namalowania portretu tak, że osoba przedstawiona wyglądała „jak żywa”. Naturę postrzegano, jako ideał piękna będący odbiciem doskonałości Boga i uznawano, że rolą artysty jest dokładne jej odwzorowanie. W innych uznano, że twórca na swój sposób interpretuje naturę, choćby tylko przez sam fakt wybierania z niej tematu. Jego prawem jest jednak odbieganie od wzoru stworzonego przez naturę i przekształcanie go według własnej inwencji.

Dostrzegano jednak, że od sztuki należy wymagać więcej, że może ona stać się nośnikiem ludzkiej myśli. Powinna ona „otwierać lot do nieba”, „poznawać prawdy ducha”, dostarczać wzruszeń, ale też posiadać głębię i idee. Prawdziwa sztuka nie może być jedynie przyjemnością i rozrywką. Twórczość jest rzeczą świadomą i przesłaniem skierowanym do odbiorcy. Artysta poprzez dzieło wyraża swoje życie wewnętrzne.

Jedne epoki akcentowały społeczną rolę sztuki, wskazując na jej oddziaływanie zdolne kształtować poglądy odbiorców. Inne pragnęły wyizolować ją i jedynie artystom pozostawić decyzje, jakimi drogami ma podążać a uznanie znalazło hasło „sztuka dla sztuki”.

We wszystkich epokach akcentowano, że rolą sztuki jest wywołanie przeżycia estetycznego. Początkowo rozumiano je, jako doznanie piękna. W średniowieczu doświadczenie piękna miało ukierunkowywać myśli człowieka ku Bogu, skłaniać do refleksji i modlitwy. Renesans nadał wartość przeżyciom związanym z zachwytem na samym człowiekiem i otaczającą go naturą, nad dziełem rąk ludzkich i twórczą myślą.

Od końca XIX wieku zaczęły pojawiać się teorie, że chodzi jedynie o to, aby przeżycie odbiorcy było silne, aby wywoływało wstrząs. Siła wrażenia wywołanego przez dzieło staje się jedynym wyznacznikiem jego wartości. To nie odbiorca ma wykazać się wrażliwością i zachwycić tym, co subtelne, ale sztuka ma uderzać i wywoływać w nim uczucia, przed którymi on nie może się obronić.

Piękno w czasach najnowszych

W XX wieku zaczęły dominować poglądy, że nie można w żaden sposób zdefiniować piękna ani określić, co jest dziełem sztuki. Pojawiły się opinie, że wśród nazw, jakimi się posługujemy istnieją takie, których granic nie można wyznaczyć. Pojęcia zamknięte zarezerwowane są dla nauk ścisłych, zaś poza nimi posługujemy się słowami, których znaczenie nie jest jednoznaczne, a granice rozmyte. Relatywizm zagroził pojęciom, które wcześniej wydawały się być najbardziej podstawowymi.

Uznano, że w szczególności definicja piękna jest nie tylko trudna, ale nie jest w ogóle możliwa, a nawet próby jego opisu skazane są na niepowodzenie. Podobnie błędem jest usiłowanie podania ścisłego określenia, czym jest sztuka. Nie istnieje teoria sztuki, a wszelkie próby jej sprecyzowania jedynie przeszkadzają odbiorcy i niszczą spontaniczność jego przeżyć.

Wraz z tymi poglądami pojawiło się przekonanie, że nie istnieją żadne granice wolności artysty.

„Sztuka jest samowolą geniusza.” Adolf Loos

Każde ograniczenie, które mogłoby narzucić więzy i skrępować wolną myśl artysty sprawia, że jego dzieło nie mieści się już w kategorii sztuki. Sztuka dzisiejsza stała się programowo opozycyjna - wolność twórczości artystycznej może być ograniczana przez sam fakt szukania uznania u odbiorcy. Należy więc zrezygnować z pokusy podobania się. Nie tylko jakiekolwiek naśladowanie klasyki, ale podporządkowanie się gustom odbiorców staje się ograniczeniem wolności twórcy. Rolą sztuki stało się nieustanne poszukiwanie nowości. Sztuka awangardowa, zbuntowana, skrajna staje się jedyną prawdziwie wielką. Dziś problem polega już na tym, że awangarda królująca od 50 lat znudziła się i nie wywołuje wrażeń innych, niż „deja vu”.

Jednocześnie z pozostawieniem nieograniczonej wolności dla twórcy, zredukowano rolę odbiorcy. Nie ma znaczenia, czy dzieło znajduje jego uznanie, czy nie. Nie on, ale zawodowi krytycy decydują o wartości sztuki. Artysta staje się wielkim przez sam fakt niezrozumienia przez współczesnych.

„Sztuka jest tym, co samo ustanawia swoją regułę”. F. Schiller

W odpowiedzi na problem braku kontaktu twórcy z widzami, wprost spadku zainteresowania sztuką, pojawiło się hasło, że sztuki nie można izolować, powinna być ona obecna na ulicy i w każdej działalności podejmowanej przez człowieka, w każdej czynności. Przykładem może być niedawna wystawa w Zachęcie „Obieranie ziemniaków”.

Relatywizacja, a w końcu odrzucenie pojęcia piękna stało się przyczyną dewaluacji kolejnych pojęć. Pojawiło się hasło „końca sztuki” – rola artystów była przejściowa w dziejach świata. Dzisiaj każdy człowiek jest artystą i może uprawiać sztukę gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób.

Według najnowszych teorii nie jest też koniecznością twórczość z znaczeniu materialnym: „Nie jest potrzebne, by dzieło sztuki było wykonane, wystarcza jego projekt, wystarcza zamierzenie; dzieło sztuki możemy przeżywać i oceniać „ze słyszenia”. R. Moris „Nie ma już dzieł sztuki, są tylko sytuacje artystyczne” A. Moles W końcu zakwestionowano potrzebę kontaktu z odbiorcą, koncepcję autorstwa, a nawet samo pojecie sztuki.

Powrót do pojęcia piękna

Ten pobieżny przegląd historii poglądów na temat estetyki pokazuje, jak poprzez wieki ludzie usiłowali zdefiniować pojęcie piękna oraz wyznaczyć jego granice. Nowe prądy w sztuce pokazywały jednak, że nie jest to możliwe. Niepowodzenie to zaowocowało próbą całkowitego usunięcia piękna ze sztuki, co doprowadziło do obserwowanego dzisiaj kryzysu. Nie chcę tutaj jednak poprzestać na bezowocnej krytyce poglądów panujących w sztuce XX wieku. Chciałabym zaproponować w zamian konstruktywne uporządkowanie - zamiast podejmować kolejne próby określenia granic tego pojęcia, przyjmijmy, że:

Piękno jest niedefiniowalną wartością podstawową

Nawet w matematyce istnieje konieczność uznania pewnych pojęć za niedefiniowalne i podstawowe, a jednak konieczne, aby na nich oprzeć całą konstrukcję nauki. Takim pojęciem jest np. punkt. Niezdefiniowane – nie znaczy jednak zupełnie dowolne i nieokreślone. Pojęcie punktu w geometrii, choć pozbawione definicji jest bardzo precyzyjne i zupełnie jednoznaczne. Powróćmy do podstawowych platońskich wartości: dobra, prawdy i piękna. Przyjmijmy, że są one podstawowe, nienaruszalne i choć nie będziemy podawać żadnej definicji, to jednak zakładamy, że istnieją i stanowią podstawę do oceny wszystkich innych wartości.

Załóżmy też, że istotą piękna w sztuce jest twórcza myśl człowieka, wierna tym trzem podstawowym wartościom. Dostrzeżemy wtedy piękno w zachwycie starożytnych nad naturą – tkwi ono nie tylko w starannym odtwarzaniu jej proporcji, ale we wrażliwości człowieka, który potrafi wznieś się nad swoje ego i podziwiać coś, co nie jest jego dziełem. Odkryjemy piękno w pokorze średniowiecznych twórców, pragnących przekazywać innym prawdy wiary. Odnajdziemy je również w malarstwie ekspresjonistycznym - tkwi ono np. w obrazach pełnych bólu, jakiego nie udało się przekazać twórcom epok poprzednich

Nie oznacza to, że uda się stworzyć w ten sposób jedna naczelną teorię piękna, gdyż ma ono wiele odmian. Teoria, że piękno kryje się we wdzięku, subtelności i delikatności jest dobra dla opisu malarstwa Wateau. Idea impresjonistów, upatrująca cel malarstwa w ukazaniu piękna chwili, przelotnego wrażenia jest doskonała dla tego właśnie kierunku. Wielka teoria, głosząca, że istota piękna kryje się we właściwych proporcjach była nieodzowna dla rzeĽbiarzy starożytnych i epoki klasycyzmu. Teologiczne rozważania epoki średniowiecza spełniły ważną rolę w zaakceptowaniu przez chrześcijan sztuki, jako sposobu wyrażania prawd wiary. A ile jeszcze odmian piękna w innych kulturach i każda cywilizacja ma w tym temacie własne opinie. Nie znajdziemy jednej, naczelnej teorii piękna. Zawsze może pojawić się człowiek, który dostrzeże je tam, gdzie nie zrobił tego nikt przed nim. Jeżeli będzie artystą, to będzie potrafił zobrazować swoje przemyślenia i przekazać je innym – tak narodzi się nowy kierunek w sztuce.

Nie oznacza to, że nie możemy opisywać piękna. Podobnie, jak tłumacząc dziecku podstawy geometrii wyjaśniamy, że punkt jest nieskończenie mały, możemy starać się określić, na czym polega piękno danego dzieła sztuki. Możemy opisywać, gdzie kryje się ono w danym stylu w malarstwie, nawet, jeżeli reguły rządzące innym stylem okażą się zupełnie różne. Rozmaitość kultur jest bogactwem, a nie byłoby jej przy unifikacji poglądów na temat sztuki.

Mimo tych wszystkich ograniczeń sztuce nie wolno odejść od piękna, jako podstawowego kryterium oceny dzieła.

Nie można jednak pominąć piękna, jako wartości elementarnej, gdyż ta droga prowadzi do nikąd. Innymi słowy – osoba, która relatywizuje znaczenie wartości podstawowych, konsekwentnie powinna uznać nasze prawo do negowania jej poglądów i nie powinna obrażać się, jeżeli powiemy, że to, co głosi jest głupie. Nieprzypadkowo zakwestionowanie pojęcia piękna zbiegło się w czasie z ignorowaniem pozostałych wartości. Próbowano zastąpić je innymi – np. wolnością, równością i braterstwem, które są wspaniałymi ideami, o ile opierają się na dobru i prawdzie, a nie stanowią ich zaprzeczenie. Dzisiaj, jako podstawę wszelkich wartości lansuje się poprawność polityczną. Zakwestionowanie dobra, prawdy i piękna prowadzi jednak tylko do stworzenia ustrojów, w których są równi i równiejsi. W sztuce prowadzi to zniszczenia jej samej.

 Małgorzata Wrochna

wróć