|
|
Piękno, sztuka, sacrum
III. Próba wyjścia z kryzysu
Dewaluacja pojęcia „wolność”
Jedną z przyczyn przenikania kryzysu sztuki do przestrzeni sakralnej jest rozpowszechnienie przekonania, że dzieło sztuki jedynie wtedy ma wartość, gdy wyraża niczym nie skrępowaną i w pełni wolną myśl artysty. Wszystko, co może tę wolność ograniczać, a więc nie tylko prawdy wiary i tradycja Kościoła, ale nawet podporządkowanie się gustom innych –umniejsza wartość dzieła. To tak, jakby istniało niepisane prawo, że twórca może wybrać wszystko, ale w sposób wolny nie może wybrać wiary. Może wybrać wszystko, byle nie to co jest prawdą uznaną przez innych. W pogoni za oryginalnością artysta stara się tworzyć nowości, niezależnie od tego, jakie treści zawierają.
Istnieją też twórcy, którzy z pełnym cynizmem wprowadzają elementy drażniące wrażliwość innych osób, jedynie po to, aby być zauważonym. Niestety polityka taka przynosi korzyści i coraz więcej artystów wybiera tę drogę.
Prosta niewiedza
Inną przyczyną bywa niewiedza i nieznajomość nawet podstawowych prawd wiary. Niestety, powszechna jest nieznajomość nauki Kościoła w kwestiach odnoszących się do sztuki. Artyści zazwyczaj nie zdają sobie sprawy z tego, że istnieją pewne ustalenia soborów Nicejskiego II, Trydenckiego, Watykańskiego II w sprawie sztuki. Zresztą skąd mieliby o tym wiedzieć – uczelnie plastyczne nie zapewniają takiego kształcenia. Wielu artystów czując potrzebę wzbogacenia swojej wiedzy szuka książek i wykładów na te tematy. Nie ma jednak ustalonego systemu przekazywania im wiadomości ani weryfikacji tej wiedzy. O tym jak ważna jest ta wiedza pisze dobitnie ks. Królikowski:
Przyzwyczailiśmy się do stwierdzenia – po debatach dotyczących teologicznego statusu obrazu Jezusa Chrystusa, których zwieńczeniem pozostaje II Sobór Nicejski (787 r.) – że malarskie przedstawienie/opisanie Jezusa Chrystusa ma swoje uzasadnienie w tajemnicy wcielenia. Z tego uzasadnienia wynika także wielorakie znaczenie obrazów w życiu Kościoła. I to jest prawda! Pozostaje jednak w dalszym ciągu otwarty i godny zauważenia drugi aspekt problemu, który na ogół pozostaje mniej zauważany, a mianowicie – obraz jest także wyrażeniem i interpretacją tajemnicy wcielenia Słowa, a więc jest teologią, wprawdzie specyficzną, ale niewątpliwie sytuującą się na linii poszukiwania „rozumienia wiary”.
Podkreślając znaczenie, jakiego może nabrać via pulchritudinis w teologii i duchowości, trzeba w tym miejscu podkreślić równeiż, że nie jest ona drogą autonomiczną i wyłączną, a więc musi być ona odczytywana w Duchu Świętym i w Kościele. Oznacza to między innymi, że ta droga rodzi się na gruncie przekazu biblijnego, którego narzędziem jest kerygmat, oraz kościelnego, którego szczególnym wyrażeniem jest dogmat. Dlatego też znajomość Biblii i dogmatu jest nieodzownym elementem odczytywania obrazu sakralnego oraz – o czym powinni pamiętać artyści – tworzenia go w nowych okolicznościach historyczno-kulturowych.
Już w średniowieczu mówiono więc z przekonaniem: „Sztuka bez wiedzy nic nie jest warta”
ks. Janusz Królikowski: „Chrystologia ex visu”
|
Czy można temu zaradzić?
Odpowiedzią na potrzebę przekazania artystom pewnych ustaleń teologicznych może być zorganizowanie kursów prezentujących historię teologii ikony. Treść ich powinna obejmować przede wszystkim ustalenia soborów i wypowiedzi ojców kościoła w kontekście historycznym, którego znajomość umożliwia właściwe zrozumienie tych dokumentów. Dyskusje doby ikonoklazmu wnoszą wiele światła do rozumienia roli i miejsca obrazu w Kościele oraz wskazują na potrzebę otoczenia go kultem. Powinny więc być znane artystom.
Bogactwo treści teologicznych związanych ze sztuką można odnaleĽć w opracowaniach przygotowanych przez Kościół Prawosławny, który ogromną wagę przywiązuje do kultu ikony. Możemy nie tylko pozazdrościć prawosławnym rozbudowanej teologii ikony, ale też czerpać z tego duchowego bogactwa, starając się odnaleĽć treści wspólne dla wszystkich chrześcijan. Nie chodzi tutaj o bierne naśladowanie - zapoznanie się z podstawami teologii obrazu sakralnego sprawić może, że artyści dostrzegą bogactwo treści duchowych, możliwych do przekazania poprzez sztukę.
Kościół zachodni nie musi rezygnować ze specyfiki swojej drogi, którą kroczy mniej więcej od XIII wieku. Powinna w nim jednak nastąpić rzeczywista recepcja siódmego soboru powszechnego, czyli Soboru Nicejskiego II, który wypowiedział się na temat zasadniczego znaczenia obrazu oraz jego teologicznego miejsca w Kościele. Kościół zachodni nie musi przyjmować wszystkich pojedynczych norm, wypracowanych w tej kwestii przez następne sobory i synody wschodu, który to proces zakończył się w 1551 roku na Soborze Moskiewskim ("soborze stu rozdziałów"). Jednakże podstawowe zasady owej teologii obrazu Kościół zachodni powinien postrzegać jako obowiązujące również jego.
Kard. Ratzinger „Duch liturgii”
|
Nie oznacza to w żadnej mierze, że musimy dążyć do szerokiego wprowadzania tradycyjnych prawosławnych ikon do kościołów katolickich. Drogi obu kościołów są tutaj inne. Rozłam chrześcijaństwa pozostanie zawsze bolesną raną i nigdy nie powinniśmy „przyzwyczaić się” do podziałów, które są zgorszeniem w oczach ludzi pozostających na zewnątrz, jednak w odniesieniu do sztuki można użyć sformułowania „błogosławiona wina”. Rozłam, który sam w sobie pozostaje złem, zaowocował wykształceniem się różnych prądów w malarstwie przedstawiających na różne sposoby te same prawdy teologiczne. Bogactwo kultur jest bogactwem duchowym człowieka.
Temat bogactwa duchowego jakie wnoszą do sztuki różne tradycje rozwija ks. Królikowski:
Tę wolność potwierdzono na II Soborze Watykańskim w konstytucji o liturgii Sacrosanctum Concilium, w której stwierdzono: „Kościół nie uważał żadnego stylu za swój własny, lecz stosownie do charakteru i uwarunkowań narodów oraz potrzeb różnych obrządków dopuszczał formy artystyczne każdej epoki”.13 Za kryteria tego dopuszczenia uznano „zgodność z wiarą, pobożnością i tradycyjnymi zasadami” oraz „nadawanie się do użytku sakralnego”.
Tutaj pokazuje się także, że piękno jest nieskończone tak jak Bóg, skoro On jest jego Ľródłem i pierwowzorem. Dlatego też posiada nieskończone formy wyrazu, z czego wynika, że nawet najbardziej niedościgłe wyrażenie piękna Bożego przez artystę jest tylko muśnięciem go, czyli pozwala na pokazanie co najwyżej jakiegoś aspektu z jego doskonałości. Najlepiej wyjaśnia się w tym miejscu, dlaczego Kościół nie opowiada się za jakimś jedynym i określonym stylem w sztuce sakralnej. Takie ograniczanie mogłoby stać się ograniczaniem samego Boga. Z takiego samego powodu Kościół nie opowiada się za jednym systemem pojęć w mówieniu o Bogu, czyli w teologii.
ks. Janusz Królikowski: „Chrystologia ex visu”
|
Bardzo pozytywnym przykładem kształcenia artystów oraz innych osób związanych ze sztuką lub tylko nią zainteresowanych jest Studium Chrześcijańskiego Wschodu zorganizowane przez Dominikanów. Sukces tej inicjatywy pokazuje, że jest wiele osób, które gotowe są poświęcić dużo czasu, aby zgłębiać relacje miedzy sztuką a teologią. Warto, aby takich wykładów było więcej.
Sztuka a biznes
Innym problemem jest zagubienie artysty w świecie zdominowanym przez biznes. Prawa rynku preferujące silniejszego i globalizacja powodują, że bardzo trudno jest utrzymać się człowiekowi, który pragnie zarabiać na życie pracą własnych rąk i talentem. Zwykłe rękodzieło upada, jeżeli nie jest w jakiś sposób wspierane przez państwo, a tym bardziej sztuka. W szczególny sposób odnosi się to do tych twórców, który wybrali tematy sakralne. Artysta będąc zależnym od galerii, z którą współpracuje, musi dostosować się do panujących trendów, a obecnie praktycznie nie istnieją galerie przyjmujące obrazy o tematyce religijnej. Trudno znaleĽć jakikolwiek sposób, aby zostać zauważonym w środowisku artystycznym, jeżeli wybiera się taką tematykę.
Silną pokusą jest twórczość kontrowersyjna, szokująca, uderzająca w uczucia innych ludzi – jeżeli odrzuci ją, będzie narażony na zapomnienie. Wielu ulega tej pokusie i kontrowersyjne „dzieła” pojawiają się coraz częściej. Niestety należy przyznać, że taka strategia przynosi owoce – nawet w środowisku artystów w jakiś sposób związanych z kościołem powtarzane są nazwiska osób, które wyróżniły się nadmierną ekstrawagancją i właśnie te są zapamiętywane. W krótkim czasie powstaje wrażenie, że są to artyści powszechnie znani, a więc „wielcy”, a to, że nie zważają na gust innych osób jedynie podkreśla ich indywidualność i znaczenie. Nawet na wystawach organizowanych przy kościołach pojawiają się „dzieła” obrażające uczucia religijne innych, a duchownym wygodnie jest udawać, że tego nie dostrzegają, niż zadbać o usuniecie kontrowersyjnej twórczości.
Sklepy zajmujące się sprzedażą dewocjonaliów nie mogą zastąpić galerii, gdyż przepełnione są kiczem w takim stopni, że nawet przeciętny absolwent liceum plastycznego wzdraga się przed podjęciem jakiejkolwiek współpracy.
Dla młodego artysty, absolwenta ASP zdobycie znaczącego zamówienia w kościele jest niemal nieosiągalne, przy czym nie ma tutaj znaczenia, na jakim poziomie są jego prace. Nie stać go na udział w targach takich, jak np. Sacroexpo w Kielcach, gdyż nawet najmniejsze stoisko z dojazdem i noclegiem to koszt ok. 2500 zł. Mogą sobie na to pozwolić jedynie firmy i może właśnie tutaj tkwi przyczyna braku obrazów we współczesnych kościołach. Firma zajmująca się na co dzień np. posadzkami może wykonać też np. mozaikę, która będzie „wysoce estetyczna”, nie będzie miała jednak takiej siły oddziaływania na widza, jak obraz.
Firma zajmująca się wykonaniem wyposażenia kościołów zapewnia wiele przedmiotów, choć bardzo dekoracyjnych, najczęściej jednak seryjnych, wykonanych metodami przemysłowymi. Zwykłe rękodzieło może być dla firmy nieopłacalną stratą czasu, a cóż dopiero obraz czy rzeĽba. Ponadto w interesie firmy leży, aby zdobyć zlecenia na jak największą ilość prac wykończeniowych. Dlatego też miejsce obrazów na ścianach świątyń zajmuje często metaloplastyka lub odlew.
Brak „przestrzeni” dla sztuki sakralnej
Pozornie mogłoby się wydawać, że artysta wybierający tematykę religijną ma większe niż inni możliwości , aby zyskać rozgłos – jego obrazy umieszczone w kościołach, we wspaniałej przestrzeni i wśród innych dzieł sztuki są oglądane przez wielu ludzi. Niestety często pozostaje on twórcą bezimiennym, gdyż nikt nie troszczy się, aby gdziekolwiek zostało umieszczone jego nazwisko.
W praktyce artysta nie ma możliwości zaprezentowania swoich prac. Zapewne i proboszcz szukający kogoś, kto mógłby np. namalować wizerunek patrona parafii, doświadcza podobnych trudności. Niemal nie istnieją miejsca, gdzie oglądając prace wielu twórców mógłby wybrać odpowiednią osobę. Galerie niechętnie przyjmują sztukę sakralną. Najczęściej po prostu dlatego, aby nie zniechęcić osób niewierzących lub wyznających religie inne niż chrześcijaństwo. Sztuka sakralna postrzegana jest jako temat niepewny i niebezpieczny. Bywa też, że galeria prowadzona jest przez osoby wyraĽnie niechętne chrześcijaństwu. Z tych samych powodów sztuka sakralna rzadko pojawia się na wystawach.
Kościół od wieków był mecenasem sztuki i wspierał artystów, zamawiając dzieła, które dziś są bogactwem narodów i całej naszej cywilizacji. Robi to nadal, jednak równie ważna jest potrzeba stworzenia szeroko rozumianej „przestrzeni” dla twórców. Udostępnienie sali w celu zorganizowania wystawy, pomoc w stworzeniu warsztatów malowania ikon, nagłośnienie wystawy czy pleneru – to może wydawać się drobiazgiem, ale ma duże znaczenie dla artysty, który chce być dostrzeżonym. Samo przyjęcie zaproszenia na wernisaż jest miłym gestem, a jednak ciągle twórcy spotykają się z brakiem zainteresowania i obojętnością. Istnieją parafie otwarte dla artystów i zakony, które podejmują wiele wartościowych inicjatyw. Jednak niestety są one wyjątkami. Widzimy, jak wiele starań podejmują środowiska żydowskie w promowaniu swojej kultury. My zamiast cenić ich za to, co robią dobrze, wolimy dopatrywać się ogólnoświatowego spisku. Sami zaś nie doceniamy roli własnego dziedzictwa i nie wspieramy naszych artystów.
Problem warsztatu
Z naszej kultury znikło niemal malarstwo portretowe, które rozwijało się wspaniale aż do XIX wieku. Wiązać to należy z pojawieniem się poglądów, że dzieło sztuki powinno odznaczać się oryginalnością, natomiast klasyczny portret jest jedynie biernym naśladowaniem natury. Od artysty nie wymaga się już umiejętności, zmienił się wobec tego system kształcenia na uczelniach plastycznych.
Pewne znaczenie mają też przemiany społeczne, które doprowadziły do umniejszenia znaczenia klasy społecznej, jaką była szlachta. Ludzie dumni ze swych korzeni starali się uwieczniać swoje podobizny, a portret był symbolem godności rodziny. W dzisiejszych czasach ludzie biznesu nie akcentują w taki sposób znaczenia rodziny, a często w ogóle nie doceniają znaczenia sztuki. Spadek liczby zamówień zaowocował obniżeniem poziomu artystycznego portretu współczesnego.
Tymczasem w sztuce sakralnej ten rodzaj malarstwa ma podstawowe znaczenie. W naszych kościołach znajdziemy liczne przykłady kiepskich portretów świętych, a przecież wierni mają prawo oczekiwać, że w świątyni znajdą obraz, na który będą mogli patrzeć z podziwem. Bliska kanonizacja Ojca Św. Jana Pawła II sprawi, że pojawi się ogromna potrzeba malowania licznych jego portretów i należy obawiać się o wartość artystyczną tych dzieł.
Podobne zmiany zaszły też w innych kierunkach malarstwa. Obniżenie poziomu warsztatu artyści usiłują tuszować nadawaniem sobie rozgłosu na inne sposoby, niż szukanie podziwu u odbiorców. Jednak malarstwo, które ignoruje widza samo w krótszym lub dłuższym czasie zostaje zignorowane. W efekcie wielu absolwentów ASP musi szukać zatrudnienia w szkołach, nauczając plastyki, gdyż dzisiejszy świat, który rzekomo tak bardzo ceni wolną i niezależną myśl człowieka oraz docenia kreatywność, niemal nie potrzebuje sztuki.
Ku odnowie
W sztuce sakralnej potrzeba dbałości o warsztat jest bardzo istotna i dotyczy nie tylko portretów świętych. Jest znakiem dbałości o piękno wystroju świątyni. Konieczne są również zrozumienie i dobry kontakt pomiędzy artystami i odbiorcami – przekaz dzieła sztuki musi być czytelny. Ma ono wyrażać prawdy wiary akceptowane przez wszystkich. Być może więc odnowa sztuk plastycznych, w powszechnym odczuciu tak potrzebna i oczekiwana rozpocznie się właśnie od sztuki sakralnej.
Małgorzata Wrochna
wróć
|
|
|